Przestrogę dziś Ci daję i nadstawiaj uszu, bo Na własnej skórze przecież sam przeżyłem wszystko to. Gdy raz się zaprzedałeś, miej to w pamięci swej, Że zawsze będziesz wracał tu nad brzegi Botany Bay!
Ref.: Hej! Żegnaj dobry porcie, kochanko, żono też, Znów stary diabeł - Morze - upomniał o mnie się! Znów pod nogami dechy pokładu będę czuł I z perty znów spoglądał tam te parę pięter w dół!
Na lądzie chciałem zostać, by już jedno miejsce grzać I sitem w piachu wiele dni babrałem się, psia mać! Lecz nie znalazłem złota i pusto w sakwie mej, Nie szkodzi, wszak nocą i tak coś rwie do Botany Bay.
Podkładów długie rzędy pod wstęgi srebrnych szyn, Kamieni, cegieł stosy, bo... wciąż chciałem wygrać z NIM. Lecz gdy z Południa dmuchnie, ech, śmiej się bracie, śmiej, To w wietrze tym wciąż czuję sól, tę sól znad Botany Bay.
Ach, stale rwie coś w środku i jak chory boli ząb, I czego byś nie zaczął, to i tak to ciśniesz w kąt. Zawodów wiele miałem w karierze długiej mej, Lecz zawsze znów wracałem tu - marynarz z Botany Bay.