O północy wejdźmy na dach, żeby patrzeć w oczy gwiazd
Gdy adrenaliny ogień Gdy nie działa żaden mądry plan Gdy w mojej głowie alarmowy stan
Rozbrajasz mnie pieszczotą I cały ciężar rzucam w kąt W sumie w życiu chodzi o to by go zdjąć
Jesteś jak po maratonie wdech Jak po awanturze dużej szept
O północy wejdźmy na dach Żeby patrzeć w oczy gwiazd Przecież nikt nie zobaczy Jak nadzy szukamy ich nazw O północy wejdźmy na dach By pod gołym niebem spać I niech każdy to widzi Co znaczy szczęśliwym być tak
Ja wyciągam dłoń na zgodę Gdzie tu sens by spierać z losem się Dziś wybrać mogę: dobrze mi czy źle
Tak to nie trudne słowo Cały świat mam u swych stóp Mało tego, ciebie obok Kocham znów
Jesteś jak po maratonie wdech Jak po awanturze dużej szept
O północy wejdźmy na dach Żeby patrzeć w oczy gwiazd Przecież nikt nie zobaczy Jak nadzy szukamy ich nazw O północy wejdźmy na dach By pod gołym niebem spać I niech każdy to widzi Co znaczy szczęśliwym być tak
Czujesz te siłę co burzy parawany Jesteś ty, jestem ja Nic pomiędzy nami
O północy wejdźmy na dach Żeby patrzeć w oczy gwiazd Przecież nikt nie zobaczy Jak nadzy szukamy ich nazw O północy wejdźmy na dach By pod gołym niebem spać I niech każdy to widzi Co znaczy szczęśliwym być tak