Knajpa z takich co średnio zjesz Nikt cię nie zaczepia, możesz pić za trzech Kucharz kończy pracę rzucając mięsem Olewa, że spadło na ziemię i podtruło klientkę Posiłek w takim miejscu to strzał w stopę Ja tylko tam piłem szkicując tę zwrotę Widzę siedzi chłop, chleje non-stop Nagle w jego świat wkracza banda idiotek Zbłądziły nocą w tym nudnym mieście Coś tam szczebiocą, ej no lalki weźcie
Patrzcie na tego dziada, co za lump Mój brat takich okrada i leje ich w dziób Życie ci nie wyszło, jak śmiesz się gapić Po roku na siłowni mógłbyś się ze mną napić Ewentualnie, dziadu, znaczy drinka postawić
[x2] Brak woli, lód w sercu (lód w sercu) Tak boli (tak boli) ale nie myśli o tym wcale (on nie myśli o tym) Hart ducha (hart ducha) jest na miejscu (jest na miejscu) Choć Bóg dał mu jedynie talent
No, Bóg dał mu jeszcze wybór - talent lub normalność Niepotrzebne skreślić, albo w łeb se palnąć Barman mówi mi - nie wiesz kto to jest? To był as wśród puzonistów, grał jazz Widzę jego oczy jeszcze groźnie łypią Ma wygniecione ciuchy, stary szwajcarski sikor Dzieci mówi do siks, dziewczynki Stąd widzę wasze pryszcze choć nie wziąłem pingli Stąd widzę odrosty i makijaż Zdarza mi się widzieć graffiti, ale nigdy na twarzach Nagle brat lub inny rycerz zakonu Trzech pasków i kubełkowego tronu Wpada zza drzwi i nie pytaj co było dalej Jazzmanowi nie pomógł talent Dawno temu Bóg zostawił go jak szkic, rycinę A ten wypełnia swoje kontury klinem Brak mu silnej woli, w sercu nosi lód Zawsze będę go szanował chociaż znów wpadł w cug Zawsze będę go szanował Bo sprawdziłem jak grał kiedy jeszcze był zdrów
Brak silnej woli On nie chce myśleć o tym wcale Hart ducha wypracował w sobie Bo Bóg dał mu jedynie talent