Takie asy jak ja mają problem, ha Niejeden jak zaszyty, gdy widzi kredens pełen wódy Ja zaszyty pełne tekstów Przeglądam oldschool'owych jak Ninja i Shredder próby Zgłębienia podwójnej natury gracza chcę dokonać Czemu wygrywa i czemu się stacza, zobacz Mogę cały dzień dłubać przy wersach Słuchać z winyla Coffy Roy'a Ayers'a Palić na parapecie popijając kawę i wzlecieć myślami Wyżej niż najwyższy budynek w tym mieście Póki te myśli nie robią się ciężkie, zbyt ciężkie by nieść je Wyrzuty sumienia zbyt gorzkie, by znieść je I moja gorsza strona mówi do mnie - cześć, Mes Wtedy włącza się czujnik wrażeń, nut nawyk Zły nawyk, spójnik marzeń i jawy Ile można tak siedzieć ***** jak hrabia Mam ochotę rozrabiać, a nie siedzieć i udawać Że zło jest do ominięcia Cały syf tego miasta czeka na mnie bym pozował z nim do zdjęcia
Ludzie, w których oczach widzę szaleństwo Oni rozumieją mnie, a ja rozumiem ich Zbyt długo w jednym miejscu nie możemy być Tak nie umiemy żyć Ludzie, w których oczach widzę niepokój Często przyszłość rzadko mają bezpieczną Bo do problemów ciągnie ich jakaś siła ciągle I mało ryzyka płynie w ich żyłach, nie słabość
Gdzie jest prawda o życiu? nie czytam Lema Choć to mistrz, ale ja chcę być przy problemach Dotknąć ich, zmierzyć się z nimi Bukowski, Celine jestem z nim, jestem z nimi wszystkimi Chłonę i czerpię wiedzę z charakterów Nie spotkasz ich w świetle jupiterów Wielu z ciekawszym CV znajdziesz w marnej knajpie Ale ty musiałbyś się odważyć najpierw Podejść, wysłuchać, może był artystą A może tylko przegrał w kasynach wszystko A może tamci dwaj obok piją, aż umrą Może ta piękna dama przy wyjściu jest *****ą Lepsze lokale, kreski, cała ta pompa Widziałem to, ale nie przenoszę tego na kompakt Stąpasz po cienkim lodzie, dobrze o tym wiem Ale to ciekawsze niż joga i słuchanie R.E.M. Miejskie dzieciaki, różne orbity Dla nich wszystkich nawijam prawdę pod bity Agresywnych, o horyzontach wąskich jak ścieżka Ale to oni wiedzą jak przetrwać by gdzieś mieszkać Oczytanych studentów na ganji Oni z kolei myślą, że hardcore to skok na bungee Przenoszę was w mój punkt widzenia Niejednoznaczny, więc nie możesz tego nie doceniać Zacznij to robić dziś, ale co chcesz rób I tak pokochają te wersy kiedyś odwiedzając mój grób (grób) Aha, taa i tak pokochają te wersy kiedyś odwiedzając mój grób [tylko tekstyhh.pl]
Ludzie, w których oczach widzę szaleństwo Oni rozumieją mnie, a ja rozumiem ich Zbyt długo w jednym miejscu nie możemy być Tak nie umiemy żyć Ludzie, w których oczach widzę niepokój Często przyszłość rzadko mają bezpieczną Bo do problemów ciągnie ich jakaś siła ciągle I mało ryzyka płynie w ich żyłach, nie słabość
Spotkaj mnie na placowej ławce, piję Mówią, że uciekam tak przed życiem To śliskie, lecz piszę ze trzeŹwym umysłem Zwrotki ambitne nie muszą być hite