Stoimy pod sklepem na wietrze Do puszki pół puszki jeszcze Z Audika płyną cztery leszcze Ty spuszczasz im z opon powietrze Już się robi niebezpiecznie Szybka akcja lusterko wsteczne Między nami drży powietrze Nie będziemy stać tu wiecznie
Biegniemy przez stare garaże Oni o tym nie wiedzą na razie Kiedy wyjdą ze sklepu gromadą Donikąd nie odjadą Oni piją Dżonego Danielsa A ja nie wiem gdzie jest moja pensja Ostatnia kieszeń pusta i głęboka Tobie musi starczyć że Cię kocham Mi wystarczy że jesteś obok Ty mi dajesz siłę nieskończoną Chodź na razie jestem Supernikim Kiedyś Ci będę kupował smakołyki W przyszłości Cię zabiorę Na kuli drugą stronę (x3)
Co za fatalny stan Uciekać nie ma gdzie Nieunikniony kres Niebiesko miga na horyzoncie (x2)
Czasami nie mam racji I wiem, że to Cię złości Ale duszę się w tonacji Wirtualnej wolności Odliczam cztery razy Ze strachu prawie umierasz Zaufaj mi raz jeszcze 13 14 15
Co za fatalny stan Uciekać nie ma gdzie Nieunikniony kres Niebiesko miga na horyzoncie (x2)