Niewiarygodnie przyspieszyło nagle krótkie życie Niezwania tempa chociaż miało na to kiedyś czas
Ja jak marionetka której życie jakiś marny aktor dal Choć widowni słychać głupie śmiechy W nieporadnym tańcu gonie jego pęd
A kiedy zgasną po nas kiedyś wszystkie światła Spadnie kurtyna i w teatrze nie zostanie nikt
Ja jak marionetka która marny aktor rzucił teraz w kat Zaplatany w swoje długie sznury Niepotrzebne porzucone coś Nawet jeśli ktoś mnie zapamięta Wspomni kukłę która bylem tyle lat Czasem książe czasem jakiś żebrak Ale nigdy nigdy nie wolny