I żyje taki człowiek Mężczyzna w średnim wieku I zrobił by cokolwiek By uciec stąd daleko Spakował by on w plecak Podręcznik survivalu Zdjęcie swojej byłej I kilkaset dolarów Pożegnał by się z matką Obiecał jej że wróci Na statku albo tratwą Przekroczy kiedyś równik A celem będzie wyspa Bezludna i niewielka W końcu święty spokój I wszystko w własnych rękach Zostawił by za sobą Cywilizacji prędkość Bo nigdy nie rozumiał Gdzie tak wszyscy biegną Dlaczego w jego mieście Tak wielu zjada próżność Żyjemy tu oddzielnie I nic nie ma po równo Te wojny z telewizji Gdy wybuchają bomby Rozrywają wszystkich Bo każdy jest podobny Jak uczą dawne dzieje Raz gorzej nam raz lepiej Nie bierz tego do siebie
Zanim oszaleje i spotkam Cię Trochę pozmieniam plan Wrócimy spokojni o świat Który znam Poszukam nadziei wśród fal Wypłynie na brzeg Może ty znajdziesz mnie
I żyje taki człowiek Kobieta tuż po studiach Zrobiła by już wszystko By końcu się stąd urwać Zabrała by ze sobą Dwie ulubione książki Jeszcze z mokrą głową Wsiadła w pociąg nocny Uciekła by od zgiełku Niepotrzebna nikomu Więc wyszła po angielsku Z rodzinnego domu Determinacji pełna Na podróż w obce strony Zaplanowana przerwa Nikt jej już nie dogoni A chłopak już od dawna Leczył czasami nudę Bo cała miłość zgasła Mechanizmy złudzeń I ta cholerna próżnia Spotyka czasem ludzi Zasypana studnia O którą się wciąż kłócił Ona nie była głupia Przeczucie miała wielkie Że musi gdzieś się udać Eksplorować przestrzeń Zebrała tyle mocy By podjąć to ryzyko Postanowiła zniknąć
Zanim oszaleje i spotkam Cię Trochę pozmieniam plan Wrócimy spokojni o świat Który znam Poszukam nadziei wśród fal Wypłynie na brzeg Może ty znajdziesz mnie