Na placu zabaw piaskownica, trawnik - za nim ulica... Nie chcesz, żebym opisał jak mu uciekła kierownica Może nie widział? Może to efekt picia? Do dziś to jego tajemnica, choć prawie mi nie zabrał życia Miałem dwa lata jak cofam w tył to Czerwona Łada, biegłem za piłką, Spuściła wzrok na chwilę tylko Wszystko działo się szybko i prawie był gol Tylko to prawie mi zabrakło, żebym wbił go 24 godziny stała opieka 21 dni mi dawał lekarz, kazał nie zwlekać Widzieli przepaść i pozostało czekać Patrzeć na zegar jak czas ucieka, powrót z daleka! Może tak miało być, a może ktoś tam coś pozmieniał? Może po prostu uznał, że mam tu coś do zrobienia? To dziecko chciało żyć, bo już nie miało nic do stracenia! Dziś tamto dziecko ma ten dług do spłacenia
Znów leje się atrament malując panoramę miasta... Znów siedzę tu nad ranem i kradnę czas wam... Ten szkic w ręce i nie mam nic więcej! Chcę żyć - pędzę jak w "Dejavu" Denzel! Wkładam w każdy rym serce, dym w szczęce i film kręcę Do szpiku przesiąknięty tym miejscem Ten beton chowa, niektórym dając szanse mniejsze Ja piszę słowa, kradnąc to co najcenniejsze
Na dworze minus 17, w mieszkaniu 11 stopni Dwie pary spodni co roku przez 10 tygodni Ojciec rozwodnik, zwykły robotnik Syn samotnik, bywało że byliśmy głodni Co dzień mówiłem sobie: to mnie nie czyni gorszym od nich! To życie - dotknij i nie zapomnij o tym Bo gdy zapomnisz będziesz głupcem, dotknij! Widocznie tego Bóg chce, w kuchni przy jarzeniówce Sterta rachunków na lodówce! Pięć lat w tej samej kurtce, Pięć stów na miesiąc na półce w puszce Musiało starczyć naszej dwójce, ale to chuj cię obchodzi głupcze! Co?! Boli ten niby sukces? I gdy twój ojciec wtedy się z byle czego, nie wiem, cieszył Mój nie spał, myśląc żeby te jutro lepiej przeżyć! I czy dostanie kredyt w tym sklepie znów na zeszyt?! Mówię o chlebie i tym co da do dwóch talerzy!
Znów leje się atrament malując panoramę miasta... Znów siedzę tu nad ranem i kradnę czas wam... Ten szkic w ręce i nie mam nic więcej! Chcę żyć - pędzę jak w "Dejavu" Denzel! Wkładam w każdy rym serce, dym w szczęce i film kręcę Do szpiku przesiąknięty tym miejscem Ten beton chowa, niektórym dając szanse mniejsze Ja piszę słowa, kradnąc to co najcenniejsze