Słychać z głośnika muzykę non-stop To co robimy, robimy, robimy to hip-hop Zróbcie pod sceną gęsty las rąk To co robimy, robimy, robimy to hip-hop
Słychać z głośnika muzykę non-stop To co robimy, robimy, robimy to hip-hop Zróbcie pod sceną gęsty las rąk To co robimy, robimy, robimy to hip-hop
Na szczęście tu bez ściemy najszybszy rap w mieście Uwierzcie nareszcie, chcieliście to bierzcie I nieście to po swoim mieście ej Jesteście to ręce w geście podnieście Nasze i wasze pozytywne podejście Scena wy pod nią kiedy my na podeście Jesteście to weŹcie te tysiąc dwieście rąk Wysoko do góry podnieście, wpadamy do tego lokalu Więc to jest dzień na dobrej jeŹdzie [?] to rap (to rap) MBR i trójwymiarowy hip-hop Niczym Outkast czy Fit Bo Wypowiadamy wyrazy niewiarygodnie szybko
Czy wy w to wierzycie czy nie wierzycie Wałbrzych tętni życiem, słychać to na tej płycie Powoli wie czego chce, bo hip-hop mu to daje Nie mylę się wiem co jest gdzie i dokąd idę Razem z megafonem, wszyscy zawsze z honorem I mikrofonem, bo rymowanie to uniwersum Daje wolność daje bo kumuluje dużo sensu Odrywam się od ziemi Wszyscy zieleni, zostawiam monotonię życia Bo chcę coś zmienić, a rymy dają mi to Jeszcze to i jeszcze tu i to czyli kapito Nie jestem ani Willis ani De Vito Po prostu jestem sobą to już finito
Słychać z głośnika muzykę non-stop To co robimy, robimy, robimy to hip-hop Zróbcie pod sceną gęsty las rąk To co robimy, robimy, robimy to hip-hop
Słychać z głośnika muzykę non-stop To co robimy, robimy, robimy to hip-hop Zróbcie pod sceną gęsty las rąk To co robimy, robimy, robimy to hip-hop
Moje wolne słowa i konstrukcja trójwymiarowa Całkiem nowa mowa odlotowa jest gotowa na atak Tora, tora znak, wyznacza mi szlak Po którym ja i ty czyli my się poruszamy Miejsca szukamy, próżności się nie oddamy To nie u mamy dalej gramy, ofensywę zakładamy Łamiemy hip-hopowe ramy, wolną drogę mamy Radę sobie damy, będziemy robić rap a nie chłamy Się doczekamy drzwi otwartych Bo drzwi nie zamykamy na cztery spusty Trafiamy prosto w wasze gusty Posmakuj tego jak degusty Rymowy bank nie będzie pusty Czujesz już z tych bitów tłustych Nadchodzi czas rapowej rozpusty Nadchodzi czas rapowej rozpusty
To co słyszysz to ja praktyka nabyta na bitach moja Lojal nie robię to po to, po to by tobie to dać, poznaj Nie robię to po to, po to by tobie to potem, potem wydawało się złotem Czy może po to bo mam na ten sport ochotę Jestem czortem jak wolisz Porkiem Rap jest portem, teleportem, scena mym kortem Rym mym fortem, wizje krytyki jestem ponad tym Lecę z hip-hopem w te takty, praktykuję smaku na tym młoda krew Nie anty gra plus ef, nie country W obliczu miasta czas na nas nastał Więc na nas nastaw w tej chwili kaskada Styli nastraja czyli [?] yo połączone siły
Łajba na tym morzu, a słońce w twarz przyświeca Katy prują fale - żeglarza to podnieca Jak pot spływał mu po plecach jak całość deski składał Choć potem dłutem, piłą perfekcyjnie on nie władał Twarzą swoją wpadał czasem do studni kryzysu Ujrzenie celu wymagał mocnego zębów