[Nullo] Wszystko zaczęło się od słowa i od słowa zginie. W krainie bursztynowych polan, w cieniu orła skrzydeł. Jesteśmy synami pogan, choć już znamy Boga imię. W moich żyłach Odra płynie, z godła jestem Słowianinem. Nasz orszak idzie, przed nami Święta Góra Ślęża. A my w kapturach przez las, nie brakuje ducha, męstwa. Niezmienna jedna skóra, nie jak skóra węża. To słowiańska natura nauczyła nas zwyciężać. Przez tysiąclecia chcieli wyciąć w pień nas. Pozostawić kraj bez berła, a miasta bez nazw. Chcieli, grody, zamki, miasta puścić z dymem, lecz nie mieli woli walki i musieli zwrócić imię. Polska powstań, zaborów i licznych upokorzeń. W '45 sen się ziścił, powiedz z dumą to, że kiedy zetną słowiańskie drzewo, wyrośnie jutro nowe. Aby nas zniszczyć, musieliby najpierw uciąć korzeń.
[REF x2] To dźwięki lut, ciężki chód, z naszych Wałbrzyskich gór. Wisły cud, szybki nurt, aż do Bałtyckich wód. Wszystkich tu, żyzny grunt naszych Warmińskich pól. Z dziadów pradziada, na dziadów dziada, słowiański ród.
[Pork] Siemano Lechici, ślijcie wici, jak zryci. Jutro lecimy do siczy narąbać trochę dziczy. Więc dziś nikt nie liczy siana, jest hulana. Zróbcie hałas, są polanie, jest polane, pieczemy barana. Kielichy w górę, z miodem i rumem, trzodę na rurę. Lubimy młode, rude, czarne, jasne, grube jak Rubens. Z kubek pod kurek, sznurek, kaburę. Nawet krzyk trzyma, jak Ty ze swym kumem, kuzyna(?) wujem. Powiedz, kto tak ugości gości, nawet podczas stypy? - my Kto ma tyle w sobie zazdrości, no i pychy? - my Zawsze chętni do wojaczki, do antałyku. - my Nie ważne, czy ubrani w kontusz, żupan, czy garnitur. - kto? Więc witajcie Sarmaci, renegaci i kamraci. Pozdrówcie dziadki, żony, braci, matki, rodów naszych. Te chatki, grody, lasy brak tu trzody, oczy nasyć. Kończę po słowiańsku, bo nie wiem kto dziś za to płaci - woah!
[REF x2] To dźwięki lut, ciężki chód z naszych Wałbrzyskich gór. Wisły cud, szybki nurt, aż do Bałtyckich wód. Wszystkich tu, żyzny grunt naszych Warmińskich pól. Z dziadów pradziada, na dziadów dziada, słowiański ród.
[Szad] Ponoć ten, co włada światem, kiedyś zwołał nas na apel. Z dolin, gór, lasów, bagien ludzkość podążyła szlakiem. Żeby wybudować Babel, wtedy mógł nam dać alfabet. Zapewnie cwany diabeł popierdolił coś z tematem. Prawie pewne, że na pewno. Dzisiaj beton, kiedyś drewno. Kiedyś niebo, dzisiaj piekło. Dzisiaj euro, kiedyś srebro. Kiedyś jedno było plemię, korzenie wrastały w ziemie. Ty przenieś w flow dawne dzieje, to że jest, to ma znaczenie. I nie jest dziełem przypadku, wejdź na teren pełen wiatru. Białasie, mam szereg faktów. Zobacz je, jak scenę z kadru. Plemię, które biegnie jak gnu, które chleje za dwóch. Pielęgnuje sferę sacrum, a za nami cienie diabłów. A do K do R do O do B do A do T do A tu. Co kojarzysz go z plakatów, przejebany do kwadratu. Ten z gatunku psychopatów. Mów mi Cyryl, dziecko znaków. Naturalnie spec od rapu, nie dotykaj eksponatów.