W zimowym lesie Gdzie skrył się ostatni dzień Na wzgórzu posród kniei Raniącej ciało me Wśród jęków ciszy wszechobecnej Otula mnie zimno bialego całunu Po ostrzu miecza spływa wilcza krew...
Zabłysła luna na bezchmurnym niebie To Chors tańczy ponad koronami drzew Jest niczym jedyne światło w mroku krainy lez... Zanoszę ku Niemu me samotne wolanie Pełnie się jawi na rozstajach leśnych dróg
Śnieżna noc zatacza swój odwieczny krąg Jawi się zapomniana mądrość i ukryte piękno W sercu moim zaklęta tęsknota Poprzez pamięć o przeszłości Przedzierzga się w kropłę szkarlatu Przebijając śnieg by dotrzeć do wspomnień Tchnąc w ziemię - źródło prawdy - moc
Chors ksieżycową poświata okrył wojowniczą postać Wiruję wśród bezkresu krwawego królestwa drzew Miecz, który dzierżę chwalebnie ku czci żywiolów Zaklęty odtąd Świętowitową mocą będzie "Wstan teraz dymny synu drzew" Zdaje sie wołać do mnie Ten Który, niezmierzonym swym majestatem Pławi się w czerni okryty szkarłatem
Drzewa i noc dodają mi sił Bym podolał walce po kres moich dni Skladam im ofiarę z części mego życia - wojowniczej krwi Księżyc zabiera mą duszę do odległej krainy...