Gdy zapłonął nowy świt Bezdrożami szli przez śpiący las Równym rytmem pogańskich serc Niespokojne dni odmierzał (teraz) czas A za nimi ognisk dym, lament kobiet i dzieci płacz Dróg przebytych kurz, mogił cień i nocy mrok Cienie mgieł… Tylko w gaju posąg stał Cichy, lecz dumnie trwał On im siłę by iść dał Żegnał ich wieczorny mrok Gdy ruszali w bój, gdy cichła pieśń Dumnie stanice święte nieśli na barkach swych A święty Ogień znaczył drogę ich Szli by walczyć o nasz dom, o nowy dzień Szli, by przetrwał prawdy szum By zgładzić złowieszczy cień - Aby przetrwał wiary pień Lecz nie nastał powrót ich Trawy i drzewa przybrały szarością Barwę popiołu przybrało niebo… Gdzieś w oddali zagrzmiał róg Znak, że nadszedł już nasz wróg
I jak myśl sprzed lat Jak wspomnienia ślad Wraca dziś pamięć o tych co wtedy szli O tych, których dziś brak