Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę idę
Nowy dzień, w lustrze znów widzę zmęczoną twarz Nie jest źle, na trzy plus - tyle bym sobie dał Wyszedłbym, ale nikt nie zaprosił mnie Na mój widok nawet pies już nie cieszy się W kieszeni mam pomięte dziesięć złotych Starczy ledwie mi na papierosy W oczy wiatr, pracy brak, zresztą nie od dziś Mało wiem, dużo chcę, a nie umiem nic Muszę wiać, muszę wyjść, nie wytrzymam tu Tylko jak? Auto-grat nie zapali już... Może to właśnie na stary rower czas? Lepiej nie, dzisiaj już pedałować strach
Z okna widzę zatłoczone molo Kilka dziewcząt się opala solo Drzwi na klucz, sprawdzam puls i schodami w dół Teraz ja, młody bóg, biegiem:
Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę idę Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę idę
Morza szum, dziewczyn tłum, zjechał cały kraj A ja tu, brak mi tchu, tak wygląda raj Wpadam w szał, takich ciał nie wytrzyma wzrok Czy to sen, czy to żart, czy słoneczny szok?
Z dala widzę zatłoczone molo Kilka dziewcząt się opala solo Czas na ruch, sprawdzam puls i wydmami w dół Teraz ja, młody bóg, biegiem:
Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę Idę na plażę, na plażę idę