Pa ščodra namiecienym śniezie Išli ŭ zaviruchu jany. Kaliści byli, dy zhubilisia niedzie Prykmiety čarhovaj viasny. I tvary kałoła zavieja, I kožny sumiot – jak hara. A serca i śviecić, i hreje I kliča viaršyni skarać: Napierad, pakul nie pamierła nadzieja!
Nichto nie chacieŭ pamirać…
A ludzi z zamiecienych chataŭ, Jak z noraŭ, hladzieli na ich. I niechta piŭ kavu, a niechta – harbatu, A niechta raźliŭ na traich. Varjackaja heta ideja – Pavieryć u siły dabra, Napierad iści praz zavieju, Choć možna było vybirać… Apošniaj zaŭždy pamiraje nadzieja…
Nichto nie chacieŭ pamirać.
I chtości adstaŭ pa darozie, A chtości viarnuŭsia nazad. Zdavałasia, što ŭžo viasna na parozie, I što ŭžo kaniec marazam. Što vorah zaŭvažna słabieje, Voś troški jašče i – ura! I źniknie, niby letucieńnie, Sivoj zaviruchi para. Apošniaj zaŭždy pamiraje nadzieja…
Nichto nie chacieŭ pamirać.
Voś bieły, čyrvony i bieły. Jak śnieh i jak kroŭ i jak śnieh. Kamuści balić, a kamuś adbaleła, Pad pokryvam śniežnym u śnie. U śnie niepachisna idziem my, Usia karaleŭskaja rać… Najavie ž – biaźludnyja ziemli. Taki, moža, los vajara – Pamierci, pakul nie pamierła nadzieja.