Śpievy suchija travy Praz choład zabytaha vietru, Dałoni jaho – karani Češuć ziamlu ŭsiu pa mietru, Hłyboki, by čorny błakit, Zorak płato, daleč – ciemra, Duch, jaki ŭžo nia śpić, Pa ziemlach błukaje niaśvietła...
Panury dy stomleny duch, Purpurny stohn zornaje nočy, Prachodzić u viečnaje ruch... Jon, bieśśmiarotny, usio kročyć. Dzie jon pa krai idzie – Tam drevy piajuć dy hulajuć. Dzie ruki jaho začaplajuć – Tam chvali biahuć pa vadzie...
Jon surmy, Jon cystry, jon dudy, Cymbałaŭ dy huślaŭ prazrysty jon zvon, Jon šaścikancovy ŭ ščycie, baćka jon navalnic, Jon sonca, jon źnič.
U hlebu zakopvali luta Žyvoha, stralali ŭ jaho. Kryžami zasiejvali puščy Dy jrvali jaho... Ale ŭsio adno Jon kłacaŭ rydloŭkaj sibirskuju hlebu, Za hramaty zbornik u zaścienkach lažaŭ. Jon z dułam na skroni pisaŭ tabie vieršy, Zharaŭ u vahni, padaŭ uniz, ale nie pamiraŭ.
Praz huščary, praz sosny dy moch Niasiecca niastrymny zvon-hruk kapytoŭ. Źbirajucca chmary, abudžany sny, Radzimu ŭ ručnik i ty aprani.
Navalnicaŭ srebra-śviatło Zryvajecca z vusnaŭ, kładziecca ŭ piaro. Dla ich palavańnie, viadzie što pan Stach, – Dla nas prosta słovy, strašenny samy ich žach.
Zbrojnyja koni latuć nad taboj, Vieršnikaŭ miečy ŭźvivajucca ŭvyś małanioj. Pahonia nia daść, pavier, im nikoli nia zrušyć, Toje, što našy jadnaje ŭsie dušy.