Bo we mnie jest seks, Gorący jak samum. Bo we mnie jest seks, któż oprzeć się ma mu? Obezwładnia kobietę od bioder po biust, Żar sączy do ust.
Bo we mnie jest seks, co pali i niszczy, dziesiątki juz serc wypalił do zgliszczy. Kiedy zmysłów pożogą ogarnie, ten bies – nierzadko jej kres wśród bólu i łez.
Lecz gdy ofiarę ma trawię żarem, to wyznać muszę że choć me ciało ją opętało – ja oprócz ciała mam przecież i duszę.
A we mnie ten seks jak chwast ja zagłusza. Nikt nie wie, że jest pod seksem i dusza. Więc o takiej wciąż marzę – co całość ogarnie i duszy latarnie spod zmysłów wygarnie. Ach, takiej ja oddam wśród łez i duszę, i seks! I duszę i seks!
Dlaczego stale zły losu palec dotyka mnie tym nadmiarem? Za jakie grzechy płci mojej cechy zmysłowym dręczą oparem? Gdy musnę damę Spojrzeniem samem – już damski ściele się trup. Gdy chodzę, brodzę wśród serc po drodze i rzężą żądze u stóp!