Nie mam czasu na pośpiech, Nie mam czasu na pośpiech. Nie ma czasu na to. Pizgam wciąż, nie ślizgam jak wąż, Wuzet MC sprawdź mój postęp. Ta muzyka to nie podstęp. Napierdalam swoje wersy - to proste Niektórzy podbijają bo wyczuli forsę A ja widzę tą farsę, każdy dba o swój portfel.
No i proszę, a mówili o mnie rzeczy najgorsze. Lewituje, sprawdź jak się unoszę. Nie mam czasu na pośpiech, ale liczę te grosze. Wymijam cię na trasie jak porsche, bo mam tryby sprawniejsze i nowsze. Choć tak zawieszeni w czasie i przestrzenni Przez te tony zieleni i proszek.
Dziki stan. Pielęgnuję swój dziki stan, Gloryfikuję swój dziki stan. Jeden problem mam i to mój dziki stan. Zbombiony jak Afganistan, gdzieś prawo jak dziki stan buduje imperium jak Dżyngis-chan, ale nie upadnę w chwale jak Dżyngis-chan.
Zawsze tak robiłem. Nic na siłę, nic na gwałt. Od niektórych odbiłem. Pocałujcie mnie w tyłek! To był złoty strzał. Przecież nie będę złotem szczał, będę twardo na nogach stał przez cały czas, który mi pozostał, Bo mój dziki stan to błogostan - blaaau!
Nie mam czasu na stres, nie mam czasu na stres, nie mam czasu na to. Whisky, bronki, bongo, jointy, to ja powinienem być Depizgator Muzyka to nie katalizator, nie urzędy, sądy, prokurator. To ja Ci powiem jaki jestem naprawdę, a nie mój identyfikator. No i poszedł. Wypisywać rzeczy najgorsze. Hejtujesz! Wytrzymać nie możesz. Nie mam czasu na stres, jednak wkurwiam się fest przez tych klownów po drodze. Spotykam ich o każdej porze. Widzę ich w sieci i w telewizorze. Mam wizję, ze ich w czarnych workach wywożę
Dziki stan. Pielęgnuję swój dziki stan, gloryfikuję swój dziki stan. Jeden problem mam i to mój dziki stan. Zbombiony jak Irak przejmuje stery, Somalia, pirat. To jest to co robię. Dawno wpadłem w ten wiraż a oni mówią na to kariera, yeah W życiu mało zrobiłem, choć wiele zrobić bym chciał. Niektórym za dużo czasu poświęciłem i to był chybiony strzał. Przecież nie będę w miejscu stał, ciągle chlał i ćpał. Będę robił swoje przez czas, który mi pozostał, bo mój dziki stan to błogostan, blaaau!