Cicho jakoś się zrobiło Wiatr zamilknął I gdzieś zniknął Do swej nory pędzą zmory A pod miedzą mysze jedzą Ser dziurawy W wielkiej łodzi mrok nadchodzi Grzmoty w górze Mokro [w] chmurze Już za chwilę zaraz spadnie Srebrny Księżyc się rozleci I na wasze głowy zleci Krowa ryczy, lepsze kwiczy A przy oknie smalec moknie Deszczyk pada, piorun gada a pod stołem strach się czai Zęby szczerzy, włos się jeży Burze miną, w strache zginą Słońce wzejdzie, mrok odejdzie Tęcza błyśnie, chmura skiśnie I przez tydzień będzie cicho niech to licho, ho ho ho