Ta nasza miłość jest najdziwniejsza, Bo przyszła do nas z grzechotem salw, Bo nie wołana, a przyszła pierwsza, Gdy ulicami szedł wielki bal. Szła z nami wszędzie przez dni gorące, Gdy trotuary spływały krwią, Przez dni szalone, gwiaździste noce, Była piosenką, uśmiechem, łzą.
Moja mała dziewczynko z AK, Przyznasz chyba, że to wielka była gra, Takie różne były końce naszych dróg I nie wierzę, bym cię znowu ujrzeć mógł. Choć na dworze była jesień, u mnie wiosna, I bez trwogi, że dokoła płonął świat, Tak na wskroś cię przecież wtedy chciałem poznać, Moja mała dziewczynko z AK.
Nadzieją tchnęła, tak jak umiała, Kryła się z nami we wnękach bram, W ciasnych ulicach, w mrocznych kanałach Bo już się wielka kończyła gra. Kiedy się wszystko dla nas skończyło, Kiedy ostatni zamilkł peem, Na barykadzie została miłość Razem z twym sercem i żalem mym.
Moja mała dziewczynko z AK, Przyznasz chyba, że to wielka była gra I tak różne były końce naszych dróg, Przecież ujrzeć ciebie już nie będę mógł. Dziś na dworze szara jesień, u mnie jesień I ta trwoga, choć dokoła spłonął świat, Już mi ciebie nic nie wróci, nie przyniesie, Moja mała dziewczynko z AK.