[Verse 1] Kocham poranki kiedy promienie słońca wpadają do sypialni nam Chwilę pochłonę tę chwilę, chwilę popatrzę na ciebie i trzeba wstać Nim świat za oknem ożyje pomedytuję ciesząc się tym, co jest Zrobię śniadanie, wrócę po ciebie i obudzę cię by z tobą je zjeść Niby to wszystko banalne lecz długo się uczyłem cieszyć z prostych rzeczy Całe dnie szare, przyćmione żalem i narzekaniem, gdy teraz na to patrzę ciężko mi uwierzyć Zawsze gdy wstaje czeka tu na mnie jakieś wyzwanie, bo nieustannie mamy coś tu do odkrycia Nawet przegrane coś dają nam, a więc idę odważnie i to, co dane mi biorę od życia
[Hook] Nie potrzebuję wiele (wiele, wiele, wiele) Jeśli mam wokół siebie dobrych ludzi Nie potrzebuję wiele (wiele, wiele, wiele) Gdy się mogę obok ciebie budzić Nie potrzebuję wiele (wiele, wiele, wiele) Kiedy mam co zjeść i gdy mam dokąd wrócić Nie potrzebuję wiele. (wiele, wiele, wiele) I tak mam dużo dziś Więcej nie zmieni nic
[Verse 2] Życie pędzi tak bez pardonu, nie wyrzucajmy żadnej chwili na bruk Zjedzmy ten obiad bez telefonów. Przez ten moment bądźmy teraz i tu Pójdźmy na spacer do lasu posłuchać ptaków albo wsłuchać się w wiatru szum Stojąc u stóp tych stuletnich drzew porozmawiajmy lecz niech rozmowa będzie bez… A później obdzwońmy paru naszych ludzi Dowiedzmy się kto wolny dziś i kto się nudzi Już nie te lata by po klatkach się włóczyć Na ścianach tłuc butelki wódki i z twarzy nad ranem ścierać krew Dziś, wiesz, raczej domówki niż kluby Mniej kumpli szuka solówki czy awantury Jeszcze daleko do emerytury Ale szczerze wolę jak teraz jest, bo jest ok
[Hook]
[Verse 3] Gdy słońce na horyzoncie powoli kończy dziś po niebie swój bieg Włączę coś, co jest klimatyczne i wolne, zasłonię okna, zapalę parę świec Możemy wypić coś, zjeść Możemy wyjść i się przejść Możemy zostać tu i ukryć się przed całym światem Wpleceni w siebie jak w sieć Możemy być tu aż dzień nas nie zastanie