Stoję przed życiem jak przed szybą zachlapaną farbami Różności się do niej przykleiły Zwykłe dni na przemian z marzeniami Wspomnienia twoich rąk, twoich objęć, pocałunków Otoczki twych uśmiechów, podarunków Wszystkie kształty, które kiedyś mi nadałeś
I jeszcze westchnienia i szepty bezwstydne
Wrzucam to wszystko do plecaka I szybko - w drogę Zanim pomyślę, nim zapłaczę Zanim zaboli i przestanę wierzyć Że chciałbyś powiedzieć, powiedzieć: "Proszę, zostań" Zanim się przyznam jak bardzo chcę to usłyszeć i w to wierzyć