złe dni i noce zdarzają się teraz zbyt często stare marzenie, żeby przed śmiercią przeżyć kilka łatwych lat rozwiało się jak wszystkie inne
od początku przez cały wiek średni, aż do końca chwilami błyskały iskry nadziei, ale szybko tonęły z powrotem w tej samej miksturze, w smrodzie rzeczywistości
chcieliśmy więcej niż w ogóle było możliwe choć w ogólnym rozrachunku nasza małostkowa udręka jest głupia i próżna
ale nie tylko los jest winien, sami zmarnowaliśmy własne szanse, zadławiliśmy własne serca jesteśmy teraz obywatelami nicości.
inni doznają tego samego piekącego chaosu, szaleją, giną z własnej ręki, szarzeją i biegną ku urojonym bóstwom
porażeni idą w alkohol, w narkotyki w przyrodzona głupotę nikną w tej masie nicości którą nazywamy rodzinami, miastami, krajami.
nawet słońce zna smutną prawdę o tym jak każdy z nas oddał swoje życie i śmierć we władzę prostego rytuału zbędnego tchórzliwego rytuału a potem chyłkiem umykając sprzed oblicza chwały obracając własne marzenia w gnój
inni doznają tego samego piekącego chaosu, szaleją, giną z własnej ręki, szarzeją i biegną ku urojonym bóstwom porażeni idą w alkohol i narkotyki