[Intro] Płoną książki w Moskwie... Oto nadchodzi postęp... Lanek, DGE, [?]
[Refren x2] Została jedna strona pożarowi wydarta 451 stopni Fahrenheita Jedna, przypadkowa, nadpalona kartka 451 stopni Fahrenheita
[Zwrotka 1] Płoną książki w Moskwie, oto nadchodzi postęp Łuny pożarów niech zwiastują nową wiosnę Płonie most za mostem, wieś za wsią, dom za domem Nie możesz patrzeć? Lepiej zażyj somę Lepiej przewróć stronę, nie patrz na tych co giną Co cię obchodzą te łuny nad Ukrainą Te tłumy, co godzina za godziną stoją w słońcu Zawierzając los ojców w kolejce do block postu Liczy się stopa wzrostu, puchnięcie kapitału Świat wiezie się pomału w nowe lepsze nazajutrz W tym raju już czekają hurysy, twarze bez skazy i rysy Obróć internet i wysyp na lepsze życie przepisy Popisy oratorów, myśli kuratorów System nie chce serc, chce kalkulatorów Nowa natura porów, nokturnowych czasów Najpierw płoną pochodnie, potem łuna znad lasu
[Refren x2] Została jedna strona pożarowi wydarta 451 stopni Fahrenheita Jedna, przypadkowa, nadpalona kartka 451 stopni Fahrenheita
[Zwrotka 2] W młodych głowach trwa pożar, przyszła koza do woza Po patriarszej alei toczy się głowa Berlioza Rzeczywistości proteza, chwały apoteoza Dzisiaj ryczy po puszczy plastikowy dinozaur Niech żyje Cezar, niech się nie kończy impreza Niech pierdolą się wszyscy, niech otworzy się Sezam Odtąd dotąd jest miedza, niepotrzebna jest wiedza A wiara to jędza, a miłość to rozpacz i nędza Świat się samo napędza, świat dziś mierzy wysoko Wiemy wszystko o wszystkim, mamy szkiełko i oko Śmierć filozofom, śnimy sen o potędze Nie patrzymy już w oczy, bo patrzymy na ręce Chcemy dłużej i więcej, chcemy mocniej i prędzej Chcemy wodza nad nami, który wodze ma w ręce I niech milczy parnas, plebana z wójtem mezalians Zaczął się i trwa nienawiści kwadrans
[Refren x2] Została jedna strona pożarowi wydarta 451 stopni Fahrenheita Jedna, przypadkowa, nadpalona kartka 451 stopni Fahrenheita
[Outro] Gdy rozum śpi, budzą się demony Grasują golemy, olbrzymy, koncerny w służbie Mamony Biegamy maratony, nie widząc nic dookoła... (x4)