Nie, nie palę już Nie, nie zrywam róż Życie mi wypadło z rąk Jestem szary kurz Bezrozumny kurz Co wciska się W Twój każdy kąt
Budzi mnie mój cień Noce śmieją się Że tam obok Nie sypia nikt Tylko w ciało me Peron numer pięć Z hukiem wjeżdża pociąg Gdy wstaje świt
Znów jestem chora Nieuleczalnie chora Jak w dzień gdy mama znikła w drzwiach A we mnie został ślepy strach Sierocy strach
Znów jestem chora Na Ciebie jestem chora Wyjeżdżasz dokądś, wracasz skądś A mnie się samej kurczy świat I ścięte drzewa rosną w krąg Tak od dwóch lat
Ten trujący miód Ten palący lód Ten okrutny Bóg To Ty A ja? Sklejam twarz, malowaną twarz Co tak śmiesznie kłamie Że da się żyć, dość
Co noc, co noc widzę whisky dno Ale każda ma smak dżdżu I znów pociągów huk A w pociągach Ty Nie, to nie Ty To wiatr bez tchu
Znów jestem chora Nieuleczalnie chora Patrz, kładę się na śmierć na wznak Bo jestem jak ten martwy ptak Co spada w dół
Znów jestem chora Na Ciebie jestem chora Okradłeś mnie ze wszystkich słów Okradłeś mnie ze wszystkich nut Zabrałeś mi ten nieba ciut Mój talent
Jeśli to ma trwać, nie dam rady stać Zawalę się jak most Radio będzie grać A w nim, tak jak kat Ten mój własny durny głos Co śpiewa wciąż, że Jestem chora Nieuleczalnie chora Jak w dzień gdy mama znikła w drzwiach A we mnie został ślepy strach Sierocy strach
Znów jestem chora Na Ciebie jestem chora Zabiłeś we mnie cały śpiew Przelałeś ze mnie całą krew A ja zostałam tu na dnie Tak chora Z tym sercem wciąż na torach Czy słyszysz? Jestem chora!