Nocy bure cienie maskuja ślady stóp Nie jesteś tym kamieniem, co w wodzie zniknąć mógł Obława rusza ławą pod ręką mając świt Gdy strach zostawia ślady nabiera pościg sił
Hej, to ja twój strach
Przez ciemność jak przez eter ktoś przewlókł gruby sznur Już dławisz się oddechem, gdy szansa jest tuż tuż Nie ujdziesz tej pogonii, choć dalej będziesz biegł Ucieczka i obława tak samo wchodzą w krew
Hej, to ja twój strach
Po sznurze, jak po linie, uciegasz, mylisz trop Na jednym końcu zginiesz, na drugim myślisz wzlot I biegniesz jak po słońce i nie wiesz, no bo skąd, Że sznura oba końce ta sama ściska dłoń