Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Toczy się po ciemnych torach nocy W stronę dnia. Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Odda jej prawdziwe imię, Jej prawdziwą twarz.
Liber:
Kiedy zmęczony dzień Kładzie się spać I czarna woła Cię noc, Pustynia serc totalna. Lśnią neony - jak piekielny baner. Rozmyte tło, zbite szkło, zamieszanie. Tu oddychasz uwolniona, Choć wyzywająca to niezauważona Sześćdziesięcio minutowa narzeczona. Grzech i wszechobecny mrok Tulą się w ramionach Połamane skrzydła już nie niosą. A narzeczeni do parteru wciąż znoszą. Zaparowane w samochodach szyby, Niezaksięgowane wpływy.
Wojtek Łuszczykiewicz:
Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Toczy się po ciemnych torach nocy W stronę dnia. Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Odda jej prawdziwe imię, Jej prawdziwą twarz.
Liber:
Co by było, Gdyby nie to. Gdybanie. Woła Cię noc i prosi ktoś o taniec, Ktoś inny chce, Zapomnieć się w tym mieście. Zapomni Cię, Czy wróci tu po jeszcze. Ktoś utopić chce samotność. Ktoś za parę drobnych, Kupić chce dorosłość. Jeszcze inny zyskać w oczach, wiarygodność. Tamten może to i tamto, I tak mu wszystko wolno. Wśród tych wszystkich pragnień Stoisz nago. Tak po cichu, Nieśmiało, Sprzedając ciało. To już tylko biznes, czy lifestyle - po stronie zła?
Wojtek Łuszczykiewicz:
Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Toczy się po ciemnych torach nocy W stronę dnia. Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Odda jej prawdziwe imię, Jej prawdziwą twarz.
Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Toczy się po ciemnych torach nocy W stronę dnia. Może ktoś ją zna. Może ktoś ją zna. Odda jej prawdziwe imię, Jej prawdziwą twarz.