Daj mi tylko bit, wiesz, że zrobię resztę Jestem z tych co tekstem definiują swoją przestrzeń Słowa - magiczna siła, zbuduję z nich twierdzę I wyniosę nas kotku gdzieś wysoko nad osiedle Chciałbym latać jak ptak, odlecieć przed problemem Ale muszę być lwem, bo pod nogami mam ziemię I mimo, że stres może odpulić jeden wdech To wdycham tlen i mówię kłopotom "pierdol się" Możesz żyć snem, to nie boli, ale nie da nic Jeśli oprócz marzeń mordo nie włożysz w to krwi Wielu z nich kiedyś dumnie mówiło "Mój jest świat" Popatrz dziś karnie wyciągają rękę po twój hajs I mówią "Nie mam szans", bo nie dostrzegli ich w porę Pamiętaj dzieciak problemów nie rozwiążesz alkoholem Dla nas jest trochę późno, przeżyliśmy swoje Ja nie wybrałem słabości, ale wybiorę drogę
Czeka na nas dobre życie z lemoniadą na hamaku, albo wyżej Dom, rodzina, kupa hajsu tego życzę Nigdy więcej nie czuć strachu Bez siniaków, moralniaków, w wierze Czeka na nas dobre życie z lemoniadą na hamaku, albo wyżej Dom, rodzina, kupa hajsu tego życzę Oby ci się wiodło bratku I bez stresów, kaców, strachu, listów z banku
Każdy musi radzić bez oparcia na dotacji Biznesmeni dla fiskusa niezauważalni Z fartem brat, twoja sprawa jak rodzinę karmisz Czasy są nie łatwe, ale nie ma co się martwić A pan z telewizji znów mówi o poświęceniu Geniusz zgrywa filozofa, a żaden z niego Kartezjusz Wiem już, ciężko zbić fortunę, próbować nie grzech Ziomy inwestują w siłę, nic im nie dał eMGieeR Nie chcą szukać szczęścia w pośredniaku Droga od ulicy do prywatnych jachtów Oby starczyło sił bratku, a wszystko nabierze kształtów Nie odpoczywaj, atakuj od betonu do pałaców Bóg dał nam tak mało czasu, wyśpimy się po śmierci A sny, architekci już tworzą wizje by je spełnić Dziś, jeszcze zanim wstanie słońce na rejonie Lewą flanką z kominiarką przyjdziemy po swoje
Czeka na nas dobre życie z lemoniadą na hamaku, albo wyżej Dom, rodzina, kupa hajsu tego życzę Nigdy więcej nie czuć strachu Bez siniaków, moralniaków, w wierze Czeka na nas dobre życie z lemoniadą na hamaku, albo wyżej Dom, rodzina, kupa hajsu tego życzę Oby ci się wiodło bratku I bez stresów, kaców, strachu, listów z banku
Co się dziwisz, nie mówię o tym co widzisz na tv Mówię o miejscu, które czasem kochasz, czasem nienawidzisz Tu nikt się nie pierdoli, życie każe ci wybrać Czy będziesz tutaj kimś, czy wylecisz na pizdach Tu wciąż płynie hajs brudny jak Wisła Ale łatwiej utonąć w tym hajsie niż w koksie i dziwkach Typy w krawatach lubią jak ich sos śpi na kontach Inni lubią jak lata jak Yamaha czy Honda To napierdala jakbyś wsadził palce w kontakt Ziom, tak klepie dobre życie, nie chcę nikogo osądzać Bo sam się wpierdalam ze skrajności w skrajność I czuję na karku oddech tych, którzy dopiero upadną Chciałbym dać ci choćby jedną radę co do drogi Ale sam latam po omacku jak niewidomy Ślepy na otoczenie, ale widzę mnie i ciebie na szczycie I wiesz co c