W rozstrzelanej chacie rozpaliłem ogień. Z rozwalonych pieców pieśni wyniosłem węgle. Naciągnąłem na drzazgi gontów błękitną płachtę nieba. Będę malować od nowa wioski w dolinie.
Święty Mikołaju, opowiedz jak tu było, Jakie pieśni śpiewano, gdzie się pasły konie?
A on nie chce gadać ze mną po polsku; Z wypalonych źrenic tylko deszcze płyną. Hej, ślepcze, nauczę swoje dziecko po łemkowsku, Będziecie razem żebrać w malowanych wioskach.