Jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem Jak wyciągnięte tam powyżej gwieździste ramiona wasze A tu są nasze, a tu są nasze.
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Jak winny - li - niewinny sumienia wyrzut, Że się żyje, gdy umarło tylu, tylu, tylu. Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Jak lizać rany celnie zadane Jak lepić serce w proch potrzaskane Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Pudowy kamień, pudowy kamień Jak na nim stanę, on na mnie stanie On na mnie stanie, spod niego wstanę Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Jak złota kula nad wodami Jak świt pod spuchniętymi powiekami
Jak zorze miłe, śliczne polany Jak słońca pierś, jak garb swój nieść Jak do was, siostry mgławcowe, ten zawodzący śpiew
Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz Cudne manowce, cudne manowca, cudne, cudne manowce
Na, na, na... Jak biec... Jak biec... Jak biec... Jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem Jak wyciągnięte tam powyżej gwieździste ramiona wasze A tu są nasze, a tu są nasze. Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Jak winny - li - niewinny sumienia wyrzut, Że się żyje, gdy umarło tylu, tylu, tylu. Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Jak lizać rany celnie zadane Jak lepić serce w proch potrzaskane Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Pudowy kamień, pudowy kamień Jak na nim stanę, on na mnie stanie On na mnie stanie, spod niego wstanę Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc Jak złota kula nad wodami Jak świt pod spuchniętymi powiekami Jak zorze miłe, śliczne polany Jak słońca pierś, jak garb swój nieść Jak do was, siostry mgławcowe, ten zawodzący śpiew Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz Cudne manowce, cudne manowca, cudne, cudne manowce Na, na, na... Jak biec... Jak biec... Jak biec...