[Verse 1] Widziałeś mnie w pierwszym klipie? Człowiek Ortalion Nie chciałem jarać tego, co skejci, chociaż męczyli - Pal ją... Mes-Dres To nie byłoby anomalią, tylko mikrofon wziąłem Przez pomyłkę za Święty Graal, yo Jeżdżę dekadę, rapuję pieśni Ale dres mi się śni Myślę - co by było jeśli Wątpliwości? Od razu bym skreślił One biorą się z ciszy, ja bym ciągle szeleścił Primo - dymom mógłbym się oddawać Limo nabijać komuś o imieniu Szymon Dres to plemię, a nie strój na nogach Mam na Ziemi kumpli a nad sobą Boga W adidasie zwodzi system penitencjarny Bo na przejściu dla pieszych staje się niewidzialny Czapki najka, białe skary, srebrne nadgarstki kocham Nawet ten bit jest dresiarski
[Ref.] Trzeba było zostać dresiarzem Mieć żonę Dagmarę, synka Sebka Trzeba było zostać cwaniakiem, z prawem na bakier Lecz za słaby łeb mam Trzeba było dusić w zarodku Całą wrażliwość już od początku Sprawdzać czy chomik na siatce Puszczony z okna będzie latawcem
[Verse 2] Secundo - Patriota? Jasne, lecz od fundo-wania miałbym państwo Kminisz? Grunt to znać swoje prawa do okrągłych sum Do cholery tak kombinuj, by nie mogli wcisnąć undo Sebek? Jeszcze bobo, a już takie sprytne Dorobimy mu siostrzyczkę, na niej też coś przytnę Jak nie tu, to w Anglii Jebać to, fuck that Hajs płynie od państwa, ja cały dzień łażę w klapkach Kino? Pies je... a nie, tu się ugryzę Pójdziemy czasem ze starą, jeśli gra Vin Diesel Dynia na Halloween, kwiaty na Walentynki I ponagleń za POŻYCZKI nawet nie wyjmę ze skrzynki Śmiej się, ale trzeba mieć jaja Żeby z taka beztroską codzienność przyswajać Co, zachciało się Mesiwku bohemy? Ledwo zdana matura, urojone problemy
[Ref.]
[Verse 3] Tercio, three - cokolwiek, drei Dziś jest już za późno, zostaje wspomnień haj Jak spytano mnie o składkę na rakietę dla urwisa Takiego dresa, to nie kojarzyłem z grą w tenisa Wyjaśniono mi, że chodzi o przesyłkę do aresztu Ja słuchałem wtedy Tribe'ów Called'ów Quest'ów Strachu nie budziły we mnie syreny Uzależniony byłem może od baterii do walkmana, damn it Patrzyłem z boku na ryzyko jak Moneypenny na Bonda Wciąż chciwie łypiąc do ceny Punkt widzenia jest rozproszony Oni na wpół zagubieni, ja semi-odnaleziony I daleki jestem, by się chełpić przez te literki (są w porządku) Ale to nie diamenty z Antwerpii Kto naprawdę umie więcej, wie lepiej Wiertarka? Dla mnie to tylko dźwięk w dubstepie Nie trzeba mi islamu ani serii kłótni Włożę dres, a kobieta sama zamknie się w kuchni Ja nauczę się fachu, lepiej - litanii roszczeń Się nie złoszczę, tylko zazdroszczę