Nikt oprócz nas, jedynie ty i ja Każdy dzień dłuższy o tą godzinę We dwoje sami, mamy ten czas Dla jednych tylko tyle, dla nas aż tyle
Zamykam oczy, plan mam bardzo prosty Wywołam kilka twoich klisz w ciemni samotności Zbyt optymistycznie nie brzmi ten passus Takie życie, mamy dla siebie mało czasu Deszcz bębni o szyby, od rana pada Ta aura mnie wciąga, jak lej tornada Pieprzona praca, każde z nas pędzi I balansuje na tej krawędzi Taki znak czasów, zamiast depeszy W dłoni telefon mamy i smsy Znów obce miasto, hotel, znów peron, pociąg I nie stać nas na to, by od tego się odciąć Chociaż daleko jestem, to daję słowo Myślami, pamiętaj, zawsze gdzieś obok Czuje to ten, kto ten chleb sam przeżuł Komu nie było podane wszystko na talerzu Taka jest prawda, naga, brudna prawda Tu w pionie trzyma tylko ta magia Słyszę twój głos, to do mnie powraca Ust twoich dotyk i ciała zapach I tylko tyle, chociaż chcę więcej Znów zerwę się w nocy nie wiedząc gdzie jestem Taki już los, z tym muszę się liczyć Mapa podarta, nieraz kompas rozbity Pijany błądzę na prostej drodze, w ciszy Próbuję to zapić, ten posmak goryczy Odliczam godziny, do domu wrócę Rozplatać naszych zranionych uczuć supeł To o spełnianiu i snuciu planów Życie nas skraca do tych rozmiarów Mimo, że sen na twych powiekach Wiesz, że dziś będę i na mnie czekasz